wtorek, 29 stycznia 2013

Norwegia. Wzdłuż południowego wybrzeża


Dzień 7. Sobota


Ta część Norwegii kojarzy się ze skalistym wybrzeżem usianym białymi, drewnianymi domkami. To ten region Norwegowie najczęściej wybierają na miejsce swoich letnich wakacji. I właściwie ich rozumiem :) Krystalicznie czysta woda, liczne zatoczki i fiordy, malownicze, kamieniste wybrzeże, urzekające porty z tysiącami białych jachtów. Idealne, spokojne miejsce na wyciszenie i prawdziwy odpoczynek. My zaznajemy tego tylko odrobinę, bo ciągle mamy świadomość płynącego szybko czasu i jednocześnie rosnący apetyt, żeby zobaczyć jak najwięcej.



Południowe wybrzeże, widok z drogi E18



Kristiansand



Sørlandet, bo tak nazywa się południowe wybrzeże Norwegii, najlepiej zobaczyć wybierając trasę E18, która prowadzi niemal tuż przy morskim brzegu, dlatego za oknem nieustannie przemykają piękne krajobrazy. 





Drzewo w Larviku :)






Po drodze zatrzymujemy się na chwilę w Larviku, małym portowym miasteczku, jakich wiele na wybrzeżu. Jedziemy dalej wśród zieleni, gdzie tylko droga wydaje się znakiem cywilizacji.












Kolejny przystanek robimy w Kristiansand, największym mieście wybrzeża i ważnym norweskim porcie, skąd wypływają promy do Danii, Szwecji czy na Wyspy Brytyjskie.


W Kristiansand



Moje wspomnienie z tego miejsca to absolutna błogość. To była bardzo potrzebna chwila relaksu tego dnia, który upłynął nam głównie w samochodzie. Leżąc na soczyście zielonej trawie, w ciepłym, ale nie palącym słońcu, patrząc na głęboki błękit wody, wiedziałam za czym będę tęsknić przez następny rok, spędzając długie godziny w pracy :)







W Kristiansand obejrzeliśmy jeszcze twierdzę Christiansholm Festning, która strzegła Norwegów głównie przed Szwedami. Twierdza nie została nigdy zdobyta, a zniszczył ją wybuch amunicji w jej zbrojowni. To co z niej zostało można obejrzeć tuż obok przystani jachtowej.



Działo na terenie twierdzy Christiansholm Festninig. 









A po drodze czas na obiad w wersji biwakowej.
Serwuje E. :)













Na noc zatrzymujemy się na polu namiotowym Hauen Camping Egersund. Co do warunków i ceny nie mam zastrzeżeń, bo trzyma skandynawski poziom :) Spotykamy tam polsko-norweskie małżeństwo. Bardzo pozytywni ludzie :) Wypytujemy naszą rodaczkę o co tylko się da :) Z podziwem słucham jak płynnie mówi w Bokmål, a więc jednym z języków którym posługują się Norwegowie, obok Nynorsk - nowonorweskiego.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz