czwartek, 31 stycznia 2013

Preikestolen. Pulpit Rock


Dzień 8. Niedziela

Dzisiaj zdobywamy Preikestolen. Niestety w deszczu. Tym razem pogoda przeszkadza, bo na Pulpit Rock idzie się około dwie godziny, 3,5 km w jedną stronę, drogą z kamieni i skał, które w deszczu stały się śliskie, w dodatku często bywa stromo. Droga jest dość trudna, ale spotykamy tam nawet ludzi z niemowlakami w nosidełkach.


Idę.



Żółta i czarna kropeczka obok siebie to ja i E. na Pulpit Rock :)


Preikestolen znajduje się nad Lysefiordem w regionie Ryfylke, niedaleko Stavanger. Pulpit Rock, bo tak jest również nazywany, to wysunięta nad fiordem półka skalna, klif o wysokości 604 metrów. Powierzchnia tej płaskiej skały to 25 na 25 metrów. Powstała najprawdopodobniej około 10 tysięcy lat temu w wyniku pęknięcia skał pod wpływem mrozu.  Co ciekawe obecnie na powierzchni tej skały widać również pęknięcie, tak jakby  około 3/4 skały miało się za chwilę oderwać.  






Po drugiej stronie Lysefjordu położona jest góra Kjerag, a tam kolejny turystyczny hit, czyli Kjeragbolten, zaklinowany miedzy dwiema górami głaz, wiszący nad prawie 1000 metrową przepaścią nad Lysefjordem. Tam niestety nie dotarliśmy, choć bardzo nalegała na to E. Nie pozwolił na to ani czas, ani moja, nadszarpnięta przez Preikestolen wytrzymałość.

Kjeragbolten www.visitnorway.com


Widok z Pulpit Rock


W połowie drogi czuję już przedsmak tego, co może mnie spotkać na jej końcu. Ogromne przepaście, na dnie których wije się fiord, a wokół piękne, ale surowe szczyty.









Trudno mi opisać to co możecie spotkać na samej górze. Ja witam Pulpit Rock wybuchem płaczu, bo mój lęk wysokości i przestrzeni odzywa się z nieznaną mi dotąd siłą. Stoję przytulona do skały i nie umiem podziwiać tego co mam przed sobą. Jednak to co zdołałam zobaczyć, mimo paraliżującego strachu zostaje mi w pamięci na długo. Wspominając Preikestolen mam przed sobą głównie obraz statku przecinającego gładką, błękitną taflę fiordu kilkaset metrów pode mną, pomiędzy wysokimi skałami.



Preikestolen, fot E. 






Preikestolen  robi wrażenie, ale osoby z lękiem wysokości powinny przygotować się na duże emocje. Mimo, że spanikowałam na samej górze, nie żałuję tej wyprawy, bo zapewniła silne przeżycia. Dała mi też lekcję o sobie samej.




fot. muszalski.com




Po całym dniu emocji przyjeżdżamy na napotkany po drodze Solvik Camping, położony tuż nad fiordem. I tu spotyka nas coś niezwykle miłego. Jesteśmy zmarznięci, zmoknięci i porządnie zmęczeni. Kiedy rozbijamy nasz namiot, podchodzi do nas Pani, z pytaniem czy może zaparzyć nam kawy, bo pewnie jesteśmy zmęczeni po całym dniu. Reagujemy zdziwieniem, bo takie oznaki życzliwości nie spotykają nas na co dzień. Kiedy mamy już rozbity namiot nasza miła Pani przychodzi z termosem pysznej, gorącej kawy ze śmietanką, filiżankami i bakaliami. To chyba najbardziej celebrowana kawa w moim życiu :) Odwdzięczamy się butelką wina i żałujemy, że nie wzięliśmy ze sobą bardziej polskich trunków :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz